Naxos o zachodzie słońca od strony morza

NNa wstępie należy wyjaśnić, że wcale nie trzeba być żeglarzem, aby odbyć fascynujący rejs żaglowym jachtem po greckich morzach. Wiele firm i kapitanów, również polskich, organizuje rejsy na zasadzie wykupienia kabiny na jachcie.

Można uczyć się żeglarstwa, albo być tylko kibicem. Trzeba natomiast gotować, zmywać, sprzątać i robić zakupy.

Minusem, albo plusem (zależy jak się trafi) jest to że spędzamy urlop z przypadkowo poznaną ekipą.

I na jachcie, trudno się oddzielić, odseparować i być samemu. Musimy cieszyć się towarzystwem załogi – jaka by nie była.

Trzeba też dostosować się do zwyczajów jachtowych, takich jak wspólne posiłki, szacunek okazywany kapitanowi, wykonywanie poleceń, przestrzeganie zasad bezpieczeństwa itp. itd.

Na współczesnych jachtach zwykle do każdej kabiny należy osobna łazienka. Jest też salon i kambuz z kuchenką, lodówką, kompletem naczyń, sztućców i wszystkiego co niezbędne do gotowania. Mimo że wygląda to luksusowo, mahoń, lakier, polerowana stal itp. w praktyce na skutek ciasnoty, przechyłów, duchoty, gorąca, żeglowanie bywa dość męczące. Nagrodą są wspaniałe widoki, bywanie w miejscach niedostępnych z lądu i przygoda przez duże P.

Jeżeli potrafimy zebrać 6-8 znajomych i wspólnie wynająć jacht, oczywiście rejs będzie bardziej przewidywalny i w stylu preferowanym przez wszystkich. Naszą decyzją będzie wtedy trasa, długość żeglowania, intensywność picia, wybór restauracji, menu i w ogóle niezliczona ilość wariantów spędzania czasu.

 

W ocenie autora miejsce uzyskało osiem na dziesięć możliwych gwiazdek - 8/10

Gwiazdki, maksymalnie 10, są subiektywną oceną autora, czy warto jechać 
i nie muszą być zgodne z punktacją kategorii przedstawioną w tabeli poniżej.

 

Moja pierwsza wyprawa na jacht do Grecji odbyła się na początku lat 90-tych. Wtedy była to nowość i wielkie odkrywanie czarterów w Grecji. Przedinternetowe czasy. Znaleźliśmy ogłoszenie w czasopiśmie Żagle i wynajęliśmy stary 9-metrowy jacht na tydzień. Obecnie najmniejsze jednostki mają 12 metrów, ale wtedy jacht z silnikiem, WC i lodówką wydawał się wielkim luksusem. Pojechaliśmy samochodami, co było zupełną głupotą zważywszy dystans i trasę przez dzika i nieprzyjazną Bułgarię. Grek John który wynajął nam łajbę okazał się OK, doradzil gdzie płynąć i co zwiedzać.

Ta wyprawa obfitowała w liczne przygody, których przez przyzwoitość nie mogę opisać. Nadmienię jedynie, że wtedy w Grecji było znacznie więcej młodzieży, pubów, klubów muzycznych i dyskotek. Np. na Poros wzdłuż nabrzeża działało około dwudziestu fajnych barów z różną muzyką i tłumem gości, a na wzgorzu nad miastem dwie spore dyskoteki. Dziś są może ze 2 bary. Pytałem dziewczynę poznaną nad ranem w kolejce po gorące suflaki – skąd bierze siłę aby bawić się do 5 rano? – O, to proste – padła odpowiedź – ja wstaję z łóżka o 15.00. O 16.00 jestem po śniadaniu i płynę łodzią na plażę, wtedy słońce nie pali tak jak w południe. O 20.00 wracam i idę na obiad. O 22.00 zaczynamy zabawę w barach na nabrzeżu, a o 1.00 idziemy na disco. O 5.00 kolacja, tak jak teraz, a potem gadanie, picie albo sex do 7.00 no i lulu.

I tak codziennie, przez całe wakacje.

Kiedyś na firmowym rejsie, mieliśmy problem z dotrzymaniem kroku młodym załogantkom, które w nocy na dyskotece bawiły się w najlepsze, gdy my już zasypialiśmy wręcz na stojąco.

Początkowo kładliśmy to na karb różnicy wieku i temperamentu. Aż odkryliśmy prawdziwą przyczynę. Gdy zaczynaliśmy żeglować, one szły na dziób się opalać, a w rzeczywistości tam spały w cieniu żagli. Potem w nocy szalały z Grekami, a my musieliśmy iść w kimę aby się nie wywrócić na parkiecie, albo zasnąć przy stole. Gdy nie pozwoliliśmy na spanie w dzień – problem zniknął.

Pływałem w Grecji wielokrotnie.

Ten pierwszy rejs był odkrywaniem nieznanych lądów. Nie mieliśmy morskich uprawnień, a Grek zaakceptował patenty sternika jachtowego. Byliśmy jedyną polską załogą na morzach, gdzie obecnie widzi się białoczerwoną banderę co chwilę.

109 punktów(-y) (74%)

Pamiętam że zatkał nam się kibelek. Stojąc w tzw. starym porcie na Spetses przystąpiliśmy do naprawy. Cały mechanizm pomp i zaworów został rozebrany i okazało się, że zatkana jest rura odpływowa na odcinku pomiędzy WC a burtą. Nie dało się przepchać tego drutem i Jacek wpadł na pomysł aby użyć sprężonego powietrza. Podłączyliśmy wielką pompkę od pontona i zaczęliśmy pompować. Ponieważ staliśmy tuż przy eleganckiej restauracji, gdzie panie w wieczorowych sukniach siedziały nad samą wodą, wyobrażałem sobie co będzie gdy czop puści, a gówniany pakunek wyleci z hukiem jak kometa w stronę tych stolików, obrusów i luksusu.

Rzeczywiście rozległo się głośne puf! I rura wypluła swój korek. Na szczęście nie poszybował w górę, ale poszedł spokojnie na dno.

***

Straciliśmy widoczność. Od steru nie było widać masztu. Sterowaliśmy na kompas. Wiadro przywiązane linką trzepotało się w powietrzu dłuższą chwilę aż urwało sie i odleciało. Grecka flaga na rufie porwała się na 30 poziomych tasiemek.

W ciągu kilku minut fala urosła do 3 metrów. Damska część załogi, schowana w kabinie, odmawiała zdrowaśki.

I po chwili wszystko ucichło. Skończyło się tak nagle jak zaczęło. Gdy po pół godzinie weszliśmy do portu, panowała tam zupełna cisza i nikt nie wiedział że na morzu za przylądkiem coś się działo.

Pływanie w Grecji należy połączyć ze zwiedzaniem. Liczne zabytki antyczne, rzymskie i bizantyjskie są dostępne i leżą niedaleko od wybrzeża. Numer jeden to Delos, do którego warto dotrzeć będąc na Mykonos, ale właściwie w każdym porcie lub jego pobliżu jest coś starego do zwiedzania. Negocjacje z taksówkarzem i w drogę!

***

Podsumowując – pływanie w Grecji jest znakomitą formą przygody żeglarskiej połączonej ze zwiedzaniem, plażowaniem i imprezowaniem. Jest dobrą szkołą życia w grupie, pracy w grupie i zarządzania małym zespołem.

Polecam.