GGrecja - Oczywiście do Grecji warto, a nawet należy pojechać. Choć mała i niezbyt ludna to bardzo inna i egzotyczna. Grecja ma swoją unikalną kulturę i odróżnia się tak zdecydowanie, że będąc tam, czujemy się naprawdę za granicą.  

Stroje, tradycja, zwyczaje, religia, jedzenie, napoje, muzyka a do tego unikalne widoki i zabytki. Grecja jest inna i to jej wielki atut. Doszło do tego.  że sami Grecy uwierzyli w wyjątkowość swojego kraju. Gdy rozmawiałem z miejscowym przedsiębiorcą o przyczynach ekonomicznego kryzysu, zadłużenia, groźbie bankructwa itp., wypalił niespodziewanie, że to wszystko jest spisek międzynarodowej finansjery.

– Jak to? - zainteresowałem się.

– No tak – odparł poważnie – chcą przejąć nasze wyspy, nasz kraj. Podstępni bankierzy!

– Ale dlaczego właśnie na was się zawzięli? – drążyłem.

– Bo mamy unikalny klimat, plaże, krajobrazy. Nigdzie na świecie nie ma takich warunków do odpoczynku i turystyki – ciągnął pewny swojej racji. - Unia Europejska to nasz wróg i działa pod dyktando międzynarodowych korporacji i mafii.

Był absolutnie przekonany o swojej racji i wierzył w ten spisek niewzruszenie. A nie był to prosty chłop, czy zdemenciały staruszek. Czterdziestoletni biznesmen prowadzący swoją turystyczną firmę średniej wielkości. Nie przemawiało do niego, że żyje ponad stan, a dzięki tej znienawidzonej Unii, osiągnęli niezły status ekonomiczny.

Wspomniałem, że Grecja, przed wojną, była bardzo biednym krajem, a mój dziadek jeździł do Aten na wakacje i mi o tej biedzie opowiadał.

– Wszyscy się wzbogacili, cała Europa, to normalne – padła odpowiedź. - Chcą nas okraść! Wszystko robili po to aby nas uzależnić, wykorzystać i wykupić.

Absolutnie dogmatyczne myślenie, w którym nie ma miejsca na żadne argumenty. Skąd my to znamy? Uważam za chichot historii, że Wielka Brytania miała zostać w Unii, a Grecja za karę z niej wylecieć, a stało się odwrotnie.

Pamiętam swoją podróż szybkim katamaranem z Aten na Cyklady, gdzie bilet za ponad 100 Euro uważałem za bardzo drogi. Ale obok mnie podróżowała wielopokoleniowa rodzina, która liczyła kilkanaście osób. Cała ta wesoła gromada, biesiadowała w okrętowej restauracji od początku do końca kilkugodzinnego rejsu. Podliczyłem na szybko, że głowa rodziny musiała wydać na tę wakacyjną podróż około 3.000 euro, a przecież to tylko krótka podróż. Potem musiały nastąpić większe wydatki związane z długimi, sierpniowymi wakacjami. Nie wiem kim był sympatyczny grubasek otoczony dziećmi i ciotkami, ale nie wyglądał wcale na bankiera czy szefa mafii.

Ceny w miejscowościach turystycznych nie należą do niskich a w kultowych kurortach osiągają naprawdę niezły poziom. Osiem euro za piwo wypite na plastikowym krześle nie jest niczym wyjątkowym.

Trzeba też wspomnieć, że jeśli zboczymy z turystycznych szlaków i zatrzymamy się w tak zwanej normalnej Grecji, ceny wszystkiego spadną o ponad połowę.

Co do zwiedzania. Moja starsza ciotka była na wycieczce w Grecji zaraz po wojnie. W czasie zwiedzania Akropolu, polska pilotka została zaatakowana przez uczestniczkę.

– Proszę Pani! To skandal, że nam, warszawiakom pokazuje Pani ruiny. Przecież cała Warszawa leży w gruzach. My mamy dość ruin. Nie może pokazać Pani pięknych budynków, ulic tylko musi Pani nas ciągnąć po tych kamiennych szczątkach!

Podobno nie był to żart ale prawdziwe pretensje.

{rating}

Osobiście lubię zwiedzanie Grecji jachtem, gdy czas podzielony jest prawidłowo pomiędzy opalanie, żeglowanie, zwiedzanie, jedzenie, imprezowanie. Przy wycieczkach objazdowych autobusem, te proporcje mogą być zachwiane i nadmiar antycznych zabytków może być dokuczliwy. Więc zdecydowanie polecam nie zaniedbywać greckich plaż, restauracji, koncertów buzuki, dyskotek i barów. Greckie społeczeństwo jest ciągle nieco konserwatywne i kobiety greckie nie należą zdecydowanie do luzaczek czy rozwiązłych imprezowiczek. Wpływy tureckie i wschodnie są silne. Starsze kobiety ubrane na czarno, z zasłoniętymi włosami, nie są niczym wyjątkowym. Natomiast Grecy szaleją wręcz, aby zaliczyć turystkę. Dziewczyny wszelkich narodowości są obskakiwane, adorowane, obsypywane kwiatami i propozycjami.

Jako student, za schyłkowego Gierka, miałem sympatyczną, zgrabną i rozrywkową koleżankę o ksywce Gosiaczek. Wybrała się ona, ze swoją kumpelką, autostopem do Grecji. Opowiadała, że były to jej wakacje życia. Poznani na szosie kierowcy okazywali się przystojnymi młodzieńcami, dysponującymi czasem i pieniędzmi na wycieczki i uczty w restauracjach. Kąpiele nago w zacisznych zatoczkach, nocne spacery wśród cykad, wspaniałe wino i muzyka. Gosiaczek opowiadał o jednej tylko niesympatycznej przygodzie. Otóż jechały raz w kabinie złapanej przypadkowo ciężarówki. Gosiaczek na siedzeniu pasażera a jej koleżanka na silniku pomiędzy nią a kierowcą. W pewnym momencie Ania pochyliła się i powiedziała:

– A we sajął skwasyn jeden. Co ma bi i w feju acji.

– Co?? – dopytywała się Gosia.

– No kutasa wyjął! Skurwysyn… - wydukała wreszcie Anka.

Podniosły wrzask, aby zatrzymał ciężarówkę. Grek przestraszył się i zahamował. Wyskoczyły na szosę a kierowca odjechał. Po chwili zorientowały się, że w kabinie, uciekając w popłochu, zostawiły namiot. Sprawa była poważna, bo Polacy sprzedawali w Grecji namioty, więc celnicy wpisywali je do paszportów. Miały w paszporcie namiot i przy wyjeździe z Grecji musiały go pokazać. Chcąc nie chcąc, trzeba było kupić namiot od Polaków, za dolary. Ale ten drobny zgrzyt był niczym, wobec lawiny atrakcji, jakie zgotowała dziewczynom Grecja.

Od tamtego czasu Grecja się zmieniła. Również polscy turyści. Ale dziewczyny w Grecji nadal są adorowane i z pewnością będąc tam podbudowują swoje ego i przywiozą sporo fajnych wspomnień.

Grecja jest wyjątkowa pod jeszcze jednym względem. Silnych sentymentów komunistycznych. Komunizm trzyma się tam mocno, w greckich głowach i przekonaniach. Zresztą po wojnie, gdy komuniści greccy przegrali rywalizację o władzę, uciekali z kraju. Dużą ich grupę przyjęła Polska i umieściła na Dolnym Śląsku. Potem, gdy emocje opadły wrócili  do Grecji, ale są ich tysiące i dobrze wspominają nasz kraj i Polaków. Dlatego będąc w Grecji należy zawsze uważać co się mówi, bo pasterz w górach, albo kelner w Salonikach, może odezwać się po polsku.

Osobiście miałem przypadek, gdy spacerowaliśmy grupą po nabrzeżu i nad rockową knajpą, w strasznym huku i krzyku siedziała na balkonie starsza kobieta. Jej tradycyjny, grecki, czarny strój kontrastował ze skórami, kolczykami i ćwiekami młodzieży w barze.

– Patrzcie jak ona słucha rocka, he he… - ktoś zauważył złośliwie.

Starsza pani przechyliła się przez barierę i rzuciła:

– Rzeczywiście w sezonie jest strasznie głośno nocami! Żebyście wiedzieli panowie.

 

Historia Grecji jest długa, ciekawa i  cechuje ją zmienność kolei losu. Nie ogranicza się do antyku. Każdy znajdzie w Grecji swój ulubiony zakątek i pewno nie będzie to ateński akropol.

Ja upodobałem sobie Monemwasię. Jest to jakby góra stołowa stojąca w morzu, ale połączona z lądem groblą. Jako naturalna warownia o pionowych skalnych ścianach zamieszkała była od niepamiętnych czasów. Rozkwit miasta nastąpił w czasach Bizancjum, kiedy na szczycie skały mieszkało 30 tysięcy ludzi. Na skałę można wspiąć się do dziś, po krętych jak serpentyna, skromnych schodach, wzdłuż warownych murów. Ta naturalna forteca nie była nigdy zdobyta szturmem. W czasach pokoju życie na skale było trudne, gdyż wodę i wszelkie produkty trzeba było wnosić na ludzkich grzbietach tą krętą ścieżką.

Ale czego się nie robi, by żyć bezpiecznie wśród wojen, piractwa i niewolnictwa. W czasie greckiej wojny o niepodległość, turecki garnizon trzymał skałę przez 3 lata, otoczony grecką flotą. Gdy wreszcie stracił nadzieję na odsiecz poddał się, a miejscowa ludność opowiedziała zwycięzcom, że żołnierze żywili się greckimi dziećmi przez czas oblężenia. Oczywiście żaden Turek nie przeżył. Notabene grecką flotą dowodziła Bubulina. Kobieta-admirał z pobliskiej wyspy Spetses. Wdowa po kapitanie, znała świetnie wojenne rzemiosło i została wybrana admirałem greckiej floty. Choć lubiła walkę wręcz, szalone eskapady i wojnę zginęła w domu, zastrzelona w czasie sąsiedzkiej kłótni. Obecnie na szczycie skały jest kupa ruin, a w tak zwanym dolnym mieście, zbudowanym przez Wenecjan, kwitnie turystyczny biznes.

Kiedy nasz jacht zbliża się nocą do ciemnej skały Monemwasi, wyobrażam sobie, jak wyglądały światła tego miasta, dźwięki i zapachu w czasach, kiedy było zamieszkałe. Jan Kochanowski zachwycał się winem Małmazja. To było właśnie wino z Monamwasi.

Tym którzy zaczynają poznawać Grecję, polecam oderwanie się na dwa trzy dni od kontynentu i odwiedzenie wysp Sardońskich. Choć dwóch lub trzech. Peres, Spetses, Hydra leżą w pobliżu Aten i są w zasięgu wodolotu albo promu. Warto. Nie będziecie żałować. Tym, którzy zaczynają żeglować po Grecji, polecam również tę trasę. Krótka, łatwa a bardzo fajna i ciekawa.

 

Ateny to wielkie, siedmiomilionowe miasto, z rozbudowanym metrem, starówką, akropolem i kilkoma eleganckimi dzielnicami wartymi odwiedzenia wieczorem. Ciekawe muzeum Bizantyjskie. Restauracje oferujące grecki folklor są wybitnie ustawione pod turystów i godne polecenia jedynie gościom mającym bardzo mało czasu na Grecję. Zresztą najlepsze greckie jedzenie zjecie w greckich knajpach w Niemczech. Na przykład w Monachium. Tam też posłuchacie dobrego buzuki i potańczycie tłukąc talerze.

Najciekawszą atrakcją kulinarną Aten jest, zdaniem internautów i moim również, Dinner in the sky. Stół na tuzin gości otacza kucharzy i bar z obsługą. Goście przypinani są pasami bezpieczeństwa do foteli i całość podnoszona jest dźwigiem, na jakieś 30 metrów nad ziemię. Dobra muzyka z ukrytych głośników i widok na Ateny nocą pomaga kucharzom. Set menu za około 150 euro nie jest świetne, ale wino i efekty towarzyszące dają super wrażenie. Wszystko odbywa się w ciekawej, poprzemysłowej okolicy, pełnej loftów, barów i klubów, gdzie można „popłynąć” po tym obiedzie.

Prowadząc biznes odkryliśmy już dawno temu, że Grecja potrafi być bardzo atrakcyjna i zapraszaliśmy tam naszych dobrych i zaprzyjaźnionych klientów. Czasem nie było lekko. Pamiętam profesora w Atenach, który kompletnie pijany zdominował zabawę na basenie na hotelowym dachu. Barman puszczał płyty Klenczona a W. leżał na leżaku pośród potłuczonych szklanek i butelek, i wznosił toasty, ku konsternacji licznego, lokalnego towarzystwa.

Był już czas wyjazdu i zaproponowałem aby poszedł się zebrać do podróży. Odejdź, bo będę lał pod siebie!!! - zagroził profesor krzykiem. Wiedziałem że może spełnić groźbę. Jakoś udało się go zwabić do pokoju, gdzie stał pod prysznicem, a my szukaliśmy w jego bagażu spodni. W końcu dałem mu własne, opłaciłem słony rachunek, wyciągnąłem śpiewającego i wyrywającego się W. do taksówki. Obsługa hotelowa wyległa na schody i biła mi brawo, gdy odjeżdżaliśmy.

Miasta greckie dają spore możliwości rozrywkowe. Myślę tu o koncertach lokalnych gwiazd w dużych halach, gdzie siedzi się przy jedzeniu i alkoholu długo w noc. Również fajne są niektóre kluby i autentyczny zapał Greków do zabawy. Odradzam zdecydowanie jakiekolwiek lokale erotyczne. Jest tam chamska pułapka na naiwnych i omijajcie je szerokim łukiem.

Taksówkarze oszukują i trzeba żądać włączania licznika, pilnować właściwej taryfy i kłócić się do upadłego. W przypadku konfliktu można wezwać policję turystyczną albo tylko nią zagrozić.

Świetna pogoda, zabytki, krajobrazy i świeże ryby rekompensują drobne niedogodności.

Grecja – jechać.

 

 



94 punktów (63%)

 

Lp Kategoria Ocena
1 Bezpieczeństwo 7
2 Drogo czy tanio 4
3 Stosunek ceny do wartości 4
4 Egzotyka, inność 7
5 Fajne, interesujące społeczeństwa | stosunek do turystów | ciekawe plemiona 7
6 Zabytki, muzea 9
7 Krajobrazy, architektura 8
8 Hotele 7
9 Jedzenie 7
10 Aktywny wypoczynek, plażowanie itp. 7
11 Przyroda, parki, zoo, zwierzęta 2
12 Klimat 7
13 Drogi, komunikacja, transport, swoboda podróżowania 4
14 Wizy, łatwość przekraczania granicy 10
15 Atrakcje, teatry, shows, ciekawostki, muzyka, kluby 4
  Razem punktów: 94